ROZDZIAŁ II - TOtalna katastrofa

            Oczy kota były czerwone. Nagle zaczął się zmieniać jego pysk. Kate odruchowo upuściła zwierzę na chodnik. Zaczęły mu wyrastać potężne kły, jego kończyny przeobrażały się. Dziewczyna stała jak sparaliżowana, nie wiedziała, co zrobić. Po chwili zauważyła jak po ścianie budynku sunie ciemna smuga, obejrzała się za siebie i ujrzała mały okrągły statek. Schowała się za rogiem i obserwowała, co się stanie. 

            Spodek wylądował niedaleko niej i wyszły z niego jakieś dziwne istoty, które trudno było określić. Nie byli to ludzie, ale nie były to również zwierzęta. Wraz z istotami wyszło więcej takich kotów, jakiego przed chwilą trzymała na rękach. Było ciemno, ale dało się zauważyć, że te stworzenia nie należały do najpiękniejszych. Kate słyszała wyraźnie każde słowo, które wypowiadały postacie ze spodka. Przerażona udała się do domu. Bardzo długo wierciła się i nie mogła zasnąć. Kiedy wstała rano, szybko uszykowała się i jak najprędzej udała do szkoły, by zobaczyć się z Michaelem. Kiedy już go ujrzała, podbiegła do niego i przejętym głosem zaczęła opowiadać, co zobaczyła.
- Michael, to niesamowite! Prawie nierealne! – mówiła odkrywczym głosem.
- Ale co się stało? – z wielkim zdziwieniem malującym się na twarzy pytał chłopak.
- Wczoraj ja… ja zobaczyłam kosmitów! – z początku nie miała określenia na te stworzenia, lecz teraz była już zupełnie pewna tego, co zobaczyła poprzedniego dnia.
- Gdzie? Jesteś pewna? Przecież coś takiego nawet nie istnieje, to absurd. – pytał z niedowierzaniem chłopak.
- Ale to prawda! Wracałam do domu, kiedy zobaczyłam nadlatujący spodek, a z niego wyszli kosmici, razem z kotami zombie – mówiła lekko urywanym głosem, ale kontynuowała – Najważniejsze w tym wszystkim jest to, co mówili. 
- A co konkretnie masz na myśli? – chłopaka ogarnęło wielkie zaciekawienie
- Mówili o podziemnym oceanie, który znajduje się pod naszą szkołą! Mówiłam ci, że nie zwariowałam. To prawda! – mówiła dumna Kate.
- Ciszej trochę Kate, bo jeszcze cię ktoś usłyszy.
- Przepraszam, ale jestem tak podekscytowana, że nie mogę się powstrzymać.
- Tak więc co teraz zrobimy? Jakieś pomysły?
- Bo wiesz.. wczoraj, kiedy już poszedłeś, to ja.. ja poszłam do TO.
- Jak to poszłaś do TO? Sama? Nic mi nie mówiąc? – oburzył się Michael.
- Zapytałam czy mi pomoże i TO powiedziało, że się zastanowi i mam przyjść na następny dzień..
Michael wiedział, że Kate zawsze lubi postawić na swoim, więc nie protestował.          
– W takim razie chodźmy.
Michael i Kate udali się w stronę krat, aby porozmawiać z TO i usłyszeć ostateczny werdykt. Kiedy dzielił ich już tylko jeden zakręt od stworzenia, Kate zatrzymała się, spojrzała Michaelowi prosto w oczy.
- A co jeśli się nie zgodzi na tą ofertę? Co jeśli TO nie będzie chciało nam pomóc?
- Kate.. nie martw się. Mamy siebie. To nam wystarczy – uśmiechnął się delikatnie i pocałował dziewczynę w czoło – A teraz chodźmy.
Kiedy Kate i Michael stali już naprzeciwko TO, czuli wielki niepokój. Pot spływał chłopakowi po policzkach, a ręce Kate z niepokojem drżały. Nagle TO uśmiechnął się szyderczo i powiedział:
– Podjąłem już decyzję...

1 komentarz: