ROZDZIAŁ III - TOtalna katastrofa

- Kate, jesteś tego pewna? – spytał cicho Michael.
- Tak – dziewczyna przytaknęła, po czym wzięła do ust kolejną łyżeczkę lodów.
Siedzieli przy stoliku w kawiarni. Michael cały czas uważał, że Kate postąpiła nierozsądnie. Nie powinna się narażać. Nie ona. Chłopak nadal nie ufał TO, mimo   że stworzenie zgodziło się pomóc. Może miałby mniej wątpliwości, gdyby TO nie postawiło warunku…
- Słuchaj… Nie powinnaś tego robić. Może wyślij kogoś innego… - nalegał Michael.
Dziewczyna pokręciła głową.
- TO poprosiło mnie. Poza tym, to nie jest takie trudne… Dam sobie radę.
Nastolatek nie był w stanie w to uwierzyć. Gdyby chodziło o co innego, sprawy miałyby się inaczej…
Poza tym czy zdążą na czas? Wczoraj w mieście miało miejsce trzęsienie ziemi w skali 2. Bardzo zaskoczyło to mieszkańców, gdyż nie znajdują się na styku stref tektonicznych. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Przyczyny trzęsienia nie były znane, jednak Kate i Michael wiedzieli, że nadciąga wielkie niebezpieczeństwo. Albo kosmici, których ostatnio widziała dziewczyna mieli zamiar zaatakować, albo coś dzieje się w podwodnym świecie, do którego TO ma się udać. Kiedy Kate spełni warunek.
- Kate, proszę cię! – wykrzyknął chłopak rozpaczliwie, uderzając pięściami w stół. Kilku klientów kawiarni spojrzało w jego stronę – Według mnie TO nie ma dobrych zamiarów. Chyba ma jakiś plan. Na pewno. Nie ufam mu i sądzę, że wkrótce w jakiś sposób nas wykorzysta.
- Ale obiecałam mu wolność… Za tę cenę TO gotów jest zrobić niemal wszystko!...
Nastolatek zaśmiał się nerwowo.
- Prawie wszystko? Haha! A jak myślisz, co to stworzenie będzie robić, gdy opuści celę? Kto wie, może jak go wypuścimy, to zaatakuje miasto?
- Według mnie – zaczęła ostrożnie Kate – TO ma za sobą trudną przeszłość. To dlatego jest takie, jakie jest. W głębi duszy na pewno…
- Chcesz mi powiedzieć, że TO jest dobre? – przerwał jej Michael. Uśmiechnął się i spojrzał na nią z politowaniem.
- No tak…
- Chyba żartujesz?! Nie znasz jego historii?
- No nie, ale… - próbowała mówić Kate.
- Słuchaj, Kate – chłopak spoważniał. – Ja mu nie ufam i tobie też radzę się wstrzymać z tą przyjaźnią, czy co to tam was łączy.
- Wiesz co? Nie mam zamiaru współpracować z kimś, kto nie ufa TO! – wybuchła Kate. – Żegnam.
Dziewczyna odłożyła łyżeczkę, wstała od stołu i opuściła lokal bez pożegnania z przyjacielem, który jako jedyny mógł jej pomóc.
Michael jeszcze długi czas siedział przybity w kawiarni. Patrzył tępo w swój talerz, na którym jeszcze znajdował się kawałek sernika. Chłopak wziął do ręki łyżeczkę i zaczął się nią bawić, po czym nałożył na nią ciasto i włożył do ust. Leniwym wzrokiem spojrzał na ulicę. Mike martwił się o Kate. Miał nadzieję, ze nie zrobiła niczego głupiego… A co jeśli poszła do TO?!
Nastolatek zerwał się z miejsca. Wtedy zobaczył kłęby fioletowego dymu na skrzyżowaniu. Wszystkie samochody zatrzymały się, a wysiadający z nich kierowcy i pasażerowie zaczęli uciekać. Podobnie było z przechodniami. „Co się dzieje?” – myślał chłopak, wytężając wzrok. Wtem zobaczył dziwne istoty. Najpierw myślał, że to tygrysy, ale gdy pojawiły się nieco bliżej, przypomniał sobie o tym, co mówiła Kate. Kosmici.
Cały czas zdenerwowana Kate biegła do domu. Gdy wreszcie do niego dotarła, zabrała kilka potrzebnych rzeczy i spakowała do worka. Od razu opuściła mieszkanie.
Pobiegła głównymi ulicami, w końcu dobiegła do swojej uczelni. Niedługo potem stanęła przed wielkimi drzwiami, które prowadziły do podziemi szkoły. Z kieszeni, tak jak ostatnio wyciągnęła klucz. Zorientowała się, że zapomniała latarki; wzięła do ręki telefon i jego słabym światłem odnalazła dziurkę. Otworzyła drzwi i zeszła schodami do jednego z najgłębszych korytarzy uczelni. Po chwili dziewczyna stała już przed celą TO. Rzuciła mu worek.
- Przemyślałam wszystko – odezwała się. – Zgadzam się. Jestem gotowa.
TO podniosło łeb znad worka i wykrzywiło pysk w przerażającym uśmiechu.

- Pora zacząć rytuał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz